Zawody CQ WW SSB 2003 z Gambii

Tekst i zdjęcia:  Henryk Kotowski
SM0JHF


W zawodach zrobiłem około 10 łączności. Nie dało się więcej, miałem cały czas tak silne zakłócenia. Ale powininem się był domyslić już wcześniej, że będą problemy.

Do Gambii dojechałem 8 października 2003 drogą lądową, dokładnie autobusem z Dakaru w Senegalu. Nie polecam ani takiej trasy ani odwiedzania Dakaru. Do Dakaru poleciałem przez Lizbonę 3-go października. Nad ranem dojechałem taksówką z lotniska do hotelu, do którego wysłałem rezerwację e-mailem. Miałem szczęście, że był wolny pokój bo rezerwacji nikt nie odebrał. Przez kilka dni mieszkałem tu i nadawałem używając 7-metrowej wędki jako anteny. Wędka była owinięta aluminiowym drutem a drut podłączony do skrzynki antenowej AH4.

Przez te kilka dni pojechałem na 2 wyspy, jedną - N'gor, którą widziałem z okna hotelu a drugą - Goree leżącą po południowej stronie Dakaru. Dakar położony jest na Cap Vert czyli Zielonym Przylądku. Ponieważ byłem kilka razy na Wyspach Zielonego Przylądka (D4) to naturalnym odruchem dla mnie było odwiedzenie też kiedyś samego przylądka. Zbadałem też możliwości dostania się do Gambii. Szybki statek kursujący wzdłuż brzegów Senegalu był gdzieś w naprawie a zamiast statku dostępny był autobus o 7-mej rano. Całą noc nadawałem i o 6-tej rano wyjechałem taksówką z hotelu. Podróż autobusem po wertepach trwała 7 godzin, potem jeszcze godzinę promem przez rzekę Gambia i taksówką do celu. Celem była nieczynna od roku radiostacja średniofalowa Radio Syd, położona tuż koło głównego miasta - Banjul. Rozpakowałem walizkę, wędkę zamocowałem w pobliżu kranu z wodą (w celu szybkiego uziemienia skrzynki antenowej) i dokładnie po 12 godzinach od zrobienia QRT w Dakarze jako 6W/SM0JHF byłem ponownie w eterze, tym razem jako C56JHF. Potem poszedłem do pobliskiej restauracji i wypiłem 5 piw, jedno po drugim.

Moi znajomi, właściciele domu i radiostacji Radio Syd prosili mnie aby przypilnować całości gdy oni będą z wizytą w rodzinnej Szwecji. Radio Syd nie nadaje od września 2002 kiedy to sztorm przewrócił antenę - ponad 50 metrową kratownicę. Historia radiostacji jest burzliwa - najpierw nadawali ze statku na morzu pomiędzy Szwecją a Danią w drugiej połowie lat 60. Pod koniec lat 60. odpłynęli na Wyspy Kanaryjskie a stamtąd do Gambii. Tam zbudowano radiostację na lądzie. Niestety czas zatrzymał się tam, niemodernizowana i niekonserwowana radiostacja dziś nie bardzo nadaje się do reanimacji.


Bagaże Amerykanów ledwo mieściły się w taksówkach na lotnisku


Po tygodniu pobytu dostałem wiadomość, że grupa Amerykanów, którzy wypytywali się mnie o Gambię przez ostatnie miesiące, przylatuje 17-go października nad ranem. Nastawiłem budziki i zamówiłem taksówkę. Przed wyjazdem na lotnisko zrobiłem kawę i sprawdziłem propagację na niskich pasmach. SP2FAX na 3.5 MHz grzmiał w Gambii. Jeszcze kilka QSO i do drzwi zaczął dobijać się taksówkarz. Na lotnisku nie było prawie żywego ducha. Obudziłem panienkę w "Information" ale według jej danych to samolot już dawno wylądował. Po godzinie dowiedziałem się, że nie wylądował ale wystartował z Baltimore w kierunku Banjul... Pojechałem ponownie do domu i pojawiłem się na lotnisku 6 godzin później.


Przez kilkanaście dni przybyło tu kilkadziesiąt metrów plaży.
Całe planowanie na nic !
Phil N6ZZ i Dick N6AA pierwsze co robią po przyjeździe to mierzą odległości.


Amerykanie przylatywali na raty. Pierwsza grupa zabrała się za rozpakowywanie swojego wielkiego bagażu (loty przez Atlantyk dopuszczają 2 x 32 kg bagażu na osobę). Po paru godzinach postawili pierwszą antenę na plaży i uruchomili się na 21 MHz SSB pod znakiem C5Z z jednego ze studii Radio Syd. Licencję C5Z załatwiłem im już we wrześniu 2003.


Mark ON4WW / C5WW po lewej, w środku Phil N6ZZ, po prawej Dick N6AA


Już chcieli iść do swojego hotelu ale poradziłem im poczekać trochę. Rozmawiałem kilka razy przez radio i telefon z Mark'iem ON4WW, który był akurat służbowo w Gambii i używał znaku C5WW. Mark miał wracać do Europy właśnie w piątek i obiecał zajrzeć do Radio Syd.


Antena na 14 MHz nad samą wodą


To co dla Radio Syd i mieszkańców okolic było od dawna oczekiwanym ratunkiem, pokrzyżowało plany ekipy C5Z. W ciągu kilku tygodni ponownie powstała kilkudziesięciometrowej szerokości plaża wzdłuż drogi z Banjul. Holenderska firma, na zlecenie lokalnych władz wydobyła miliony metrów sześciennych piasku z dna morza i przepompowała ten piasek do mocno zerodowanego brzegu.


Kable koncentryczne zostawione przez grupę C56R w ubiegłym roku uratowały C5Z


Grupa C5Z przywiozła pionowe anteny firmy Force 12, wcześniej używane m.in. na Jamaice, które działają rewelacyjnie ale tylko gdy są postawione bardzo blisko wody. Nagle zabrakło kilkuset metrów kabla koncentrycznego. Wyszukaliśmy tubylca, które miał na przechowanie kable zostawione przez fińską grupę w ubiegłym roku. Druga część zespołu C5Z przywiozła ze sobą jeszcze jedną dużą rolkę kabla na kilka dni przed zawodami.


Anteny na 28 MHz i 21 MHz gotowe do postawienia na brzegu,
czekamy aż buldożery skończą prace.


Niestety w Gambii przerwy w dostawie prądu elektrycznego są częste i niespodziewane. Radio Syd i tak jest w dobrej sytuacji bo jest na tej samej linii zasilania co pałac prezydenta. Po kilku dniach rozważania różnych wersji zabezpieczenia się zakupiliśmy 6 akumulatorów samochodowych 12 V 60 Ah. Każdy transceiver zasilany był z akumulatora a akumulatory ładowane przez zasilacze.

Prace przy powiększaniu plaży trwały 24 godziny na dobę i nie można było postawić anten nad samym morzem na stałe. Po kolei wypróbowano wszystkie anteny ale zabierano je aby buldożery nie najechały na kable lub na same anteny. W piątek, na kilka godzin przed rozpoczęciem się zawodów, Holendrzy zakończyli swoje działania i ustawiono anteny wzdłuż linii wody.


Zachód słońca, cisza przed burzą


Wtedy nastąpiła kolejna katastrofa. Najpierw krótka przerwa w dostawie energii elektrycznej a po chwili duże przepięcie. Tak duże, że 4 zasilacze do transceiverów, wszystkie zasilacze do przenośnych komputerów i dwa wzmacniacze mocy zostały uszkodzone. Piątek popołudniu w muzułmańskim kraju to niedobra pora na szukanie pomocy. Pojechałem do miasta Serekunda, gdzie jest więcej sklepów niż w Banjul i kupiłem 2 duże ładowarki do akumulatorów.


John K6AM naprawia SB220, w którym przebiły kondensatory w zasilaczu na skutek przepięć


Po zachodzie słońca przyszedł tropikalny sztorm.Wszystkie anteny zostały przewrócone. Chłopcy z grupy C5Z, przeciątna wieku dobrze po 50, żwawo biegali po ciemku po plaży i ponownie stawiali anteny. Antena na 160m była niestety za duża aby ponownie postawić ją w ciemnościach, zrobiono to dopiero w sobotę w ciągu dnia.


Na noc trzeba znosić anteny z plaży.
Marty N6VI po lewej i Larry K5OT po prawej


Ja miałem antenę w postaci drutu około 50 metrów rozpiętego pomiędzy dwiema palmami nad budynkiem Radio Syd. Gdy ja nadawałem, nikt nie mógł słuchać na żadnym paśmie. Wszystkie stanowiska były dokładnie pod moją anteną w bardzo silnym polu elektromagnetycznym. Ale dlaczego ja nie mogłem słuchać na żadnym paśmie gdy oni nadawali ? Oni nie przeszkadzali sobie wzajemnie, mieli filtry pasmowe do odbiorników i filtry do nadajników tłumiące harmoniczne. A ja miałem doskonałe radio typu IC-706. Radio jest doskonałe ale nie nadaje się do pracy w pobliżu innych nadajników. Dlatego zrobiłem tylko 10 QSO, 6 z C5Z i pozostałe 4 gdy z jakiegoś powodu oni nie nadawali a ja akurat byłem przy swojej stacji.


John AB6BH na 14 MHz



Larry K5OT na 28 MHz



Marty N6VI na 7 MHz



Phil N6ZZ na 21 MHz, w tle Jorma OH2KI



Terry K6JL na 3.8 MHz



John K6AM na 3.8 MHz



Art W6XD na 7 MHz



Dick N6AA na 14 MHz



Prace antenowe, stara antena Radio Syd (kratownica) leży na ziemi.
Dick N6AA, Larry K5OT i Phil N6ZZ



7 MHz w dzień odpoczywa, John AB6BH też.


C5Z zrobili trochę więcej, dokładnie 14,252 QSO. Wynik końcowy to 36,466,794 punktów. A oficjalny będzie podany dopiero latem 2004.

Grupa składała sie z 9 członków. Trzon tej grupy to Dick N6AA, Art W6XD, Phil N6ZZ. Od kilkunastu lat wyjeżdżają na zawody CQ WW. Dick N6AA nadawał w tych zawodach z 40 stref, dla Phila N6ZZ była to 38 strefa. Obydwaj mają po ponad 60 lat ale energii nadal wiele u nich. Art W6XD przesiedział całe zawody na 7 MHz, minutę po zawodach wstał z krzesła, zrzucił słuchawki i głośno powiedział "Mam dość tego radia!" Podszedłem do lodówki i podałem mu butelke zimnego piwa.


Grupowe zdjęcie w poniedziałek po zawodach.



Henryk Kotowski SM0JHF/C56JHF
copyright
23-listopad-2003

Clickable Image

26-11-2003
SP3DWQ