OKIEM KIBICA

Tekst:  Janek SP2BMX
zdjęcia z wyjazdu:  Darek SP2BZW
zdjęcie z OH:  Wojtek SP9-3760-KA

Zamiast wstępu:

Opowieść Janka SP2BMX uzupełniłem zdjęciami z wyjazdu naszej ekipy do Finlandii. Te parę zdjęć pozwala uzmysłowić sobie ile trzeba było zabrać sprzętu i bagaży na taką "małą wyprawę" i czym dzięki sponsorom ekipa nasza pojechała.

Przyjemnej lektury - Tomek SP3DWQ.

Minęły trochę czasu od powrotu z OH. Chciałbym podzielić się z Kolegami wrażeniami z pobytu na WRTC 2002.

Czy to już wszystko zastanawia się Marcin SP8UFW - kierowca busa

Są to wrażenia kogoś patrzącego z boku, nie zawodnika.

Droga do Helsinek zajęła nam 29 godzin. Najdłuższy postój, to 7 godz. na granicy SP/LY. Właściwie to LY, bo w SP poszło gładko i szybko. Później ok. 4 godz. w YL i ok. 2 godz. w ES.

W Helsinkach w hotelu byliśmy ok. godz. 2.00 loc. czyli o jedną godzinę do tyłu w stosunku do naszego. Zmordowani, spoceni i co tu dużo mówić śmierdzący. /Pot + skarpety!!!!/ Niestety. Szybkie mycie i spanie. Wielkie dzięki dla Janka SP2JLR i Marcina SP8UFW, którzy non stop jechali ponad 1100 km, a Marcin dodatkowo 160 km z Torunia do SN2B i z powrotem.

Pakunki lęgną się jak króliki.
Z braku czarodzejskiej różczki próbują wszystko zapakować
Krzysztof SP7GIQ i Andrzej SP8NR.

Dodatkowy stres to 20 Euro za 75 km/godz w LY.

Czteropiętrowy hotel wynajęty w całości na potrzeby WRTC 2002. Około 250 uczestników. 90 % to nadawcy z "pierwszych stron gazet". I co ciekawe: reprezentowane są wszystkie kontynenty. A nawet tak egzotyczne kraje jak P4, A6, 9V1, HC8, JY. Inne reprezentowane ciekawe kraje to ZL, JA, ZS, LU, PY, XE, 5B4, operatorzy z K1B, FO0AAA, i dużo, dużo innych. Na pewno kogoś zapomniałem. W hotelu "istna wieża babel" Języki od "A" /arabski/ do "Z" /zulu-zulu/. Jednak dominował G /angielski z odmianą W-amerykański/.

Był jeden czarnoskóry Amerykanin W6UM, niestety przez swych rodaków nie zauważalny. Przykre to, ale Charles niemal bez przerwy był sam. W autobusie żaden W-ujec do Niego się nie przysiadał, w restauracji też. Przykro było na to patrzeć i dlatego też FAX i trochę ja, zajęliśmy się Nim. Nie trudno było zauważyć jak bardzo się z tego cieszył. Mamy wspólne zdjęcie /już wywołane/ które niezwłocznie Mu wyślę.

A czy ja się zmieszczę ? pyta SP2FAX

W środę jest wycieczka "integracyjna" do HIMOS. /Ok.300 km na północ od Helsinek/ To taki nasz Szczyrk. Mieszkamy w dwóch domkach drewnianych / z "drzewianych" bali - słowa b. V-premiera Bieleckiego/ . Domki mają: piwnicę z sypialnią i sauną, parter to dwa pokoje i "góra" jeden pokój. Siedzimy i gadamy. Jest już chyba po północy i ktoś mówi, że czas spać ale jest jeszcze jasno i poczekamy jak się ściemni. Hi Hi Hi Hi. Jest już druga, gadamy i jest coraz jaśniej. Zapomnieliśmy, że jest lipiec i tu na "dalekiej" północy nie ma nocy. A właściwie są tzw. białe noce. Ja widziałem to po raz pierwszy. Godzina pierwsza czy druga w nocy a tu jasno jak w dzień. Dla nas dziwne i robi wrażenie.

Rano po śniadaniu rozpoczyna się uroczyste otwarcie Mistrzostw. Uroczystość ma miejsce w wielkim namiocie /chyba cyrkowym/ Wzdłuż namiotu tak mniej więcej na 270 dgs wiszą flagi wszystkich państw startujących w mistrzostwach. My jako pierwsi wpadamy na pomysł, by pod polską flagą zrobić sobie zdjęcie. Po nas robią to inni. Ale: stajemy pod polską flagą, ktoś wyciąga polską flagę, inny szalik w barwach narodowych, jeszcze ktoś inny kapelusz w takich samych barwach z orłem. Skąd wzięły się te rekwizyty - nie mam pojęcia. My ubrani jednakowo w koszulki ze znakami. Na zebranych robi to duże wrażenie.

Za moment dołączają Polonusi. Pamiętam, że byli to m.in. LA7MFA, K1CC, AG9A.

Bus zapakowany, czas na pożegnalną kawę.
Ostatnie uwagi przed wyjazdem wymieniają / od lewej /
Bogdan SP3RBR, Krzysztof SP7GIQ i "odprowadzający" Tomek SP3DWQ.

Później w oficjalnym przemówieniu przy witaniu gości po zawodnikach, sędziach i P4, została przywitana "liczna grupa SP" . Po nas przywitano jeszcze tylko kolegów z UA. Było nam bardzo przyjemnie gdy witano nas gromkimi oklaskami. Grupa polska była naprawdę bardzo widoczna i co tu dużo gadać, ładnie się prezentowała.

Teraz następuje prezentacja drużyn. Ekipy przedstawiane są alfabetycznie. I znowu mamy fart. Tak się złożyło, że nasi stanęli w samym centrum. Ktokolwiek robił jakiekolwiek zdjęcie oficjelom - nasi byli w kadrze.

Planszę z flagą i napisem POLAND niósł Bogdan SP3RBR. I niósł ją wysoko, jakby przeczuwał, że mistrzostwa okażą się dla nas szczęśliwe.

Po prezentacji i przywitaniu przybyłych gości, odbyło się ślubowanie sędziów i zawodników. Parę przemówień, wspomnień i po wszystkim. Już po oficjalnym otwarciu, na luzie, zdjęcia w różnych konfiguracjach narodowych i nie kończące się rozmowy.

W którymś momencie był konkurs " PILE UP". Przez chyba 6 minut, 200 znaków. Leciało z głośników z dużym pogłosem, prawie jak LONG PATH. Na CW wygrał 9V1YC, odbierając 62 znaki. U nas było znacznie gorzej, lecz siedzieliśmy w jednym z ostatnich rzędów.

Po obiedzie wyjazd do Himos. Dwa bardzo miłe dni. Tylko to piwo: 3,5 Euro. I na dodatek wcale nie najlepsze w smaku. Jako ciekawostkę podam /zapomniałem na początku/, że pierwszego dnia było piwo pn. WRTC 2002. Też 3,5 Euro. Na pamiątkę zabrałem... etykietę.

Były slajdy i opowieści o K1B. Również wypisywane karty QSL, ale po jednej i nie więcej niż za 3 QSO.

W Himos w jednym domku a dokładnie w połówce domku mieszkaliśmy FAX, GIQ, LA7MFA, Wojtek /bez znaku/ i ja. Wracamy wieczorem a tu za ścianą, w drugiej polówce domku damskie " śmichy chichy " Okazuje się, że wprowadziło się DOKŁADNIE pięć dziewczyn. Całą resztę pominę milczeniem.

Udało się. Jedziemy !

Następnego dnia losowanie i powrót do hotelu w Helsinkach /130 Euro za dobę/.
NR/RBR wylosowali qth prawie w Helsinkach, FAX/GIQ najbardziej wysunięte na wschód. Według pierwszych opinii Finów NR/RBR mogą mieć QRM-y bo będą bardzo blisko wieży TV. FAX/GIQ na wsi. A więc mają szczęście. Życie to zweryfikuje. Ale na razie dla FAX/GIQ jest dobrze, dla NR/RBR źle.

Jednak najlepiej wylosowali Rosjanie. Na morzu, na wyspie. /Piszę na morzu bo może być wyspa na jeziorze, a tych jest multum/.

W piątek po południu zawodnicy jadą instalować swoje stacje.

Decydujemy się, że pojedziemy razem z FAX/GIQ. Tzn. z tyłu naszym samochodem. Dojeżdżamy na miejsce i rzeczywiście, jest dobrze. Równina jak Mazowsze, ani jednej górki. Za wyjątkiem tej na której stoi dom. Tak na oko 5-7 metrowa SKAŁA ale z glebą i drzewami /chyba sosny/ o powierzchni mniej-więcej 10 na 10 m. Antena kierunkowa nieco poniżej koron drzew, ale minimalnie. Na pewno bez istotnego znaczenia. Windom również wisi przyzwoicie. A więc jest dobrze.

Mimo, że jest jasno, nikt nie patrzy na boki, na to co jest obok górki. Patrzymy, ale na antenę. Jest skierowana na północ. Nie ma innych anten KF. Jest GP na 145/430. Później okaże się to brzemienne w skutkach. Gospodarz to NOVICE STN, nie pracował na KF i o QRM-ach, które się pojawią nawet nie wiedział.

Instalowanie stacji przebiega dość sprawnie. Są drobne kłopoty. Ale dziwne by było gdyby ich nie było. /Ładne zdanie mi wyszło - hi/ Ale za parę godzin wszystko jest OK. Stacja zainstalowana. Komputery sprawne, log działa prawidłowo i najważniejsze: sygnał SSB jest prawidłowy. Nanosiło się tylko w.cz.

Team FAX/GIQ w piątek wieczorem był przygotowany do contestu. A przynajmniej tak Im się wydawało. Alan N3AB, który jest sędzią patrzy z dużym zainteresowaniem. Odniosłem wrażenie, że chyba jest to nie tylko zainteresowanie ale i podziw. Co prawda polskiego nie rozumie, ale zauważyłem parokrotnie Jego zdumienie jak nasi uruchamiali stację. Stałem w przedpokoju, a właściwie w drzwiach na schodach, bo dalej był zakaz wstępu.

Kilka próbnych QSO i lulu do łóżeczka. Śpią w pokoju dziecięcym, ale na normalnych, "pełno wymiarowych" łóżkach. I tu mały problem. Alan strasznie chrapie. Potem włączył jakąś aparaturę "do której się podłączył". I nie chrapie. Ale: zamienił stryjek, siekierkę na kijek. Chrapanie ustaje, lecz "fabryka" warczy, jak mój wentylator w PA i dalej spania nie ma.

Zawodnicy i sędzia śpią, a przynajmniej starają się zasnąć - a nasza, w tej chwili bezrobotna trójka ma inne zajęcia. Tzn. towarzyskie. Przyjeżdża kilku kolegów z OH wraz z XYL-kami. Siedzimy przed domem i oczywiście rozmowy /dziesiąta czy jedenasta w nocy ale słońce na niebie/. W większości dot. naszego kraju. Są bardzo ciekawi informacji o nas. Widać, że stosunkowo mało jest kontaktów z turystami Polskimi, a wiedza o nas nie jest zbyt duża. Od pytań bardzo prostych np. z kim Polska graniczy do zdecydowanie trudnych i kłopotliwych. Ale co tam, "ułańska fantazja" i kłopoty rozwiązane.

Idziemy spać. Jasiek /2JLR/ i Marcin /8UFW/ do wyjazdu a właściwie pobytu "na dalekiej północy" przygotowani są bezbłędnie. W tym właśnie momencie dotarło do mnie, że spędzili setki dni na wyjazdach gdzieś tam przy powodzi, pożarze czy jakiejś innej tragedii. Mieli pełne wyposażenie do spania. Na podłogę kari "coś tam", nie mogłem zapamiętać co, ale to taka gruba niby gąbka, po naszemu "folguma". Dalej śpiwory i odpowiednie ciuchy do spania.

Ja: piżama. Eto wsio. Położyłem się w busie. W poprzek też jest pełno wymiarowy. Nogi miałem wyprostowane....przez dwadzieścia minut. Jak słońce zaszło cały zesztywniałem, bo temperatura spadła chyba do minus 50C. Żartuję, ale zimno było bardzo. Poszedłem do namiotu i przytulając się do Janka przeżyłem następną godzinę. Snu było nie wiele, no bo dwóch chłopów śpi w podejrzanej pozycji. I wtedy przyszedł mi do głowy "genialny" pomysł, jak jest mi zimno to trzeba się ubrać. Na nogi skarpety /dwie pary/, na piżamę dres a przykryłem się /w busie/ przeciwdeszczową kurtką. I było "ciepło i przytulnie". Za godzinę słońce wzeszło i temperatura wróciła do normy.

Rano, nawet nie pamiętam, abyśmy spotkali się z zawodnikami. Chyba nie. /Piwo 3,5 Euro a mocniejsze trunki to zakupy z żyrantem, więc pamięć nie zawodzi/.

Później dowiedziałem się że mieli problemy. Kiedy rozpoczęły się zawody, wszelkimi sposobami staraliśmy się dowiedzieć jaki nasi mają znak. A to nie takie proste.

Zawodnikom, nie wolno było używać "normalnych" komórek. Każda drużyna dostała telefon, ale tylko do rozmów między sobą oraz z sędziami. Pokój był na piętrze i wstęp wzbroniony. Trochę to napisałem za ostro ale sens był taki, że nie wolno.

Również w domu nie wypadało "chodzić po pokojach". Co prawda gospodarz zezwolił na korzystanie z kuchni, WC /zapomniałem: w piątek zrobił nam saunę/, dostępu do internetu, ale wiadomo: nie należy "przeginać pały".

Pod pozorem pójścia do WC, idę w o l n o i słucham co się dzieje na piętrze. PECH. Pracują na CW i nic nie słyszę.

Po godzinie idę drugi raz niby do internetu. Słyszę jak Kaziu mówi: przechodzimy na SSB. Znowu w o l n o, w o l n i u t k o i wiem, że jest OJ1S!

Błyskawicznie dzwonię do SP2PI z prośbą o przekazanie do wiadomości stacjom SP, ale nie via DX-Cluster. INNI PRZESTANĄ WOŁAĆ.

W internecie wstępne wyniki. Tu wyjaśnienie: sędziowie mieli obowiązek przekazywać dane do sędziego głównego. Nasz sędzia robił to z dokładnością co do sekundy. A przez 24 godziny miał słuchawki na uszach i WSZYSTKO nagrywał. Pełne 24 godz. contestu.

Patrzę i nasi są na chyba 28-ym i 46-ym miejscu.
Mniej więcej po półtorej godziny FAX wychodzi na papierosa i mówię, jak sprawa wygląda. Okazuje się, że mieli kłopoty /wcześnie pisałem, ze wszystko jest niby w porządku/ i stąd brak Ich o godz. "0" na 14.273.

Jest godzina ok. 14 utc. Zawody rozpędzają się. Nasi prą do przodu. Jest moment, że są na 7-ym i 21-ym miejscu. Różnice są minimalne. "Nasz" sędzia, tak jak każdy inny, co godzinę podaje do sędziego głównego informację o punktacji '''swej" drużyny i jednocześnie sprawdza w internecie jej miejsce, ale najbardziej zainteresowanym o ich miejscu powiedzieć nie może. I tak sędziego mamy doskonałego.

Allan w Słowenii był zawodnikiem i wie jak sprawy wyglądają od ich strony. Wiem, że tylko dwa razy Kaziowi pogroził palcem, ale jednocześnie zapisał kilkanaście /a może więcej / uwag na temat błędów KORESPONDENTÓW. Np. podawanie błędnej strefy. Bo program automatycznie wpisuje np. dla SP strefę 28, a był taki co podał 15, może na złość, a może przez niewiedzę. OJ1S musiał wpisywać dane podane przez korespondenta. I QSO za zero pkt. Zmarnowane 10 czy 20 sekund.

"Nie wspomnę" o operatorach pytających: Kaziu, czy to TY?? Raz, drugi, trzeci. A obok siedzi N3AD i paluszkiem grozi. Czas płynie i znowu 20 sekund zmarnowanych. A Kazik odpowiedzieć nie może.

Siedząc przed domem w niedzielę /umownie/ rano, zauważyliśmy, że antena zbyt często zmienia kierunki. Powinna, teoretycznie o tej porze patrzeć na south, a ta uśmiecha się "tak na oko" : 120 dgs. Szukają Bin Ladena czy jakiegoś szejka z A6 czy 9K2???

Sprawa wyjaśni się po zawodach. Z południa zakłócenia były na poziomie S 7-9. Trochę pomagała funkcja "NR" w trx-ie, ale z autopsji wiem, że mnie to nie pasuje. Sygnał "w studni". Prawie jak tzw. echo na CB. HI. I dlatego musieli słuchać ze 120 albo 220 stopni.

Koniec zawodów ! Pal licho 3,5 EURO x 7.

O dziwo FAX/GIQ wcale nie są zmęczeni. NO TAK, TO TYLKO 24 GODZINY. ZAWODY, powiedzmy, jak na ich możliwości kondycyjne: KRÓTKIE.

"Rodzinna" fotografia "polonusów" podczas otwarcia WRTC.
Stoją od lewej: LA7MFA Leszek, SP2BMX Janek, SP8UFW Marcin, SP8NR Andrzej,
SP3RBR Bogdan, SP2JLR Janek, SP9-3760-KA Wojtek, AG9A Mark, K1CC Ryszard,
flagę z dołu trzymają : SP2FAX Kazik, SP7GIQ Krzysztof.

Prowizoryczne wyniki to 8-me i 31-sze miejsce. Później ta bardzo dobra 8-ma pozycja będzie jeszcze lepsza bo 7-ma, później to w tę to w drugą stronę.

Wieczorem w niedzielę wg słów gospodarzy: "return to civilization-snack", a tak na prawdę to do hotelu pod prysznic.

W poniedziałek wycieczka po Helsinkach /30 EURO/ i wieczorem uroczysta kolacja /50 EURO/ na której miało być podsumowanie. Miało być, ale nie było.

Prom mamy o 21.45 loc. Odprawa na granicy OH/ES nie zauważalna. Chyba nawet nie było, chyba, że zapomniałem. Na promie "ten napój" 4 Euro, ale "FINLANDIA" 0,5 l tylko 8 EURO. Kupiłem dwie.

Dostajemy od Wojtka / nasłuchowca - duszy naszego towarzystwa/ e-mail, że wyników nie ma, później, że chyba 11-te i 31-sze miejsce. Ale zmiany będą częste i dalej miejsca "naszych" niepewne.

Później YL, LY bez wrażeń. Ale w SP to wrażeń było mnóstwo.

Już w pierwszej napotkanej przy drodze restauracji: GOLONKA i wreszcie 3,5 ale złotego. Droga do SN2B właściwie bez specjalnych emocji. Jasiek i Marcin, mimo 36-ciu godzin bez snu i środków dopingujących jadą spokojnie. Później powrót do Torunia i nareszcie we własnym domku.

Zrozumiałem polskie przysłowie: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. I to łóżko: wymiarowe, ale jak dopasowane. Hi.

I na zakończenie kilka uwag z tej eskapady:
Piszę o drużynie FAX/GIQ, gdyż byłem blisko nich. NR/RBR byli około 70 km od nas i na ich temat nie wiedziałem prawie nic.

Jakie to szczęście że Finowie posługują się językiem z grupy "ugrofińskich" i nie mają nic wspólnego z naszymi słowiańskimi. Widziałem jeden napis /graffiti/ na ścianie: LEGIA PANY, WIDZEW ......... . Mam nadzieję, że nie przeczytają.

W Finlandii nie ma pojęcia "wyprzedzanie". Jak pisze 110, to wszyscy jadą 110. BMW /najnowszy model/ czy nasz wyczarterowany autokar - równo, równiutko, każdy po 110 i ani jednego km więcej.

Nie widziałem przez 7 dni ani jednego policjanta czy też radiowozu. Rowery były oparte o drzewa albo o jakiś mur. Łańcuchów nie zauważyłem.

I jeszcze jedno: nie wiedziałem, że OH jest większa od SP. Nie dużo, ale większa. Natomiast ludności ma 5 mln.

Ruch samochodowy prawie żaden. Taki jak u nas na drodze gminnej w środku nocy. W Helsinkach to samo. Moim zdaniem miasto kompletnie nie przygotowane do dużego ruchu samochodowego. Bogdan RBR zażartował: wszystkie samochody z Nowej Soli przenieść do Helsinek i miasto będzie zablokowane.

Na zakończenie muszę wspomnieć o Wojtku /tym który parę dni temu zapisał się na listę/. Nie ma znaku nadawczego, ale jest po egzaminie. Tysiące pomysłów, kipi energią, wyrosną z Niego "ludzie".

I to tyle refleksji, wspomnień i wrażeń.

73! Janek SP2BMX

Clickable Image Comment Comment

15-08-2002
Strona przygotowana przez SP3DWQ