PRZYGODA z V5

Tekst i zdjęcia:  Janusz SP6IXF

Na przełomie lutego i marca 2002 zrealizowałem swoje marzenie , nadawać pod bardziej atrakcyjnym znakiem niż SP.

Będąc w marcu 2001 roku z 2 dniową wizytą u DL2SL w Berlinie, Peter zapytał czy nie miałbym ochoty pojechać do Namibii. Był pod wrażeniem opowiadań znajomych , którzy właśnie powrócili z Namibii, ciepło, kraj stosunkowo spokojny.

Po powrocie do Wrocławia zacząłem sprawdzać Namibię pod kątem naszego hobby, ilość licencji, spoty z aktywności stacji V5. Na przestrzeni trzech miesięcy notowań są V51AS, V51E oraz sporadycznie inne znaki.

W maju zapada decyzja jedziemy - kiedy , jesień odpada za mało czasu, wiosna przełom lutego i marca propagacja obraca się na południkową jeszcze przed okresem pory deszczowej w Afryce, pora deszczowa to niestety zakłócenia atmosferyczne co prawda znane z opowiadań ale wszystko trzeba brać pod uwagę.

Pierwsza podjęta czynność związana z wyjazdem to staranie o otrzymanie licencji, ustalenie kto, gdzie i jak, nie nastręcza problemów na następny dzień po wysłaniu zapytania faksem do Namibian Communicatins Commisson przychodzi formularz zgłoszeniowy wraz z wykazem potrzebnych załączników, które trzeba dołączyć. Jednym z koniecznych dokumentów to certyfikat URT stwierdzający autentyczność mojej polskiej licencji, który dzięki SP5IYI szybko otrzymałem. Pozostaje problem z przesłaniem opłaty gdyż Namibian Communications Commisson nie posiada konta w banku, a podstawą rozpatrzenia wniosku jest wpłata 50 N$ i oczekiwanie 5 tygodni na decyzję.

Dzwonie do Ms E, która podpisała się pod informacją otrzymaną z NCC. Po krótkiej rozmowie okazuje się że sprawa jest stosunkowo prosta, wysłałem list na ręce Ms E , która mimo odmiennego koloru skóry posiada środkowoeuropejskie cechy. Po czterech tygodniach odbieram telefon w/w panienka w angielsko-afrykańskim języku informuje o licencji i prosi o włączenie faksu , poziom adrenaliny rośnie - jest tylko dlaczego tak powoli to idzie ?, wreszcie - znak zgodnie z załączoną sugestią V5IXF, na następny dzień zobaczyłem : THIS LICENCS IS VALID UNTIL 31.12.2001! ręce opadają.

Fax prostujący - że potrzebuję licencję na luty , marzec 2002. Cisza, żadnej odpowiedzi, po trzech dniach dzwonię, czarnoskórej Ms E nie ma w pracy, tam też mają urlopy.

Potrzebuję jeszcze wizę i reszta wydaje się stosunkowo prosta. Nie, nie żeby otrzymać wizę muszę posiadać bilet powrotny. Tą część formalności wziął na siebie DL2SL stosunkowo szybko mamy bilety lotnicze tam i z powrotem. Wiza już bez problemu. Nowa licencja też przychodzi lecz ze znakiem V51/SP6IXF, nie ponawiam próby uzyskania znaku V5IXF czas leci szybko.

Następny etap to kompletowanie sprzętu TS450SAT, zasilacz impulsowy jeden z kilku przetestowanych , zastanawiam się nad najważniejszym - anteny. Józef SP6DNS daje mi do dyspozycji TH3 Junior 10,5 kg super, wykonuje dipole na 12 i17m, Peter DL2SL bierze deltę 3x28 m na 80i40m i TS 50. Do tego dochodzi 140 metrów kabli koncentrycznych i spora ilość drobiazgów. Przez Józefa SP6DNS jestem usilnie namawiany aby zabrać 6m. Ale ja nie mam nic żeby nadawać na tym paśmie, Tadeusz SP6ASD pożycza mi IC706, telefon do Jurka SP3GEM i lekka antena 4el yagi ma pasmo 6 metrów jest do odbioru.

Wszystkie formalno sportowe sprawy są dopięte. 13 lutego po południu wyjeżdżam do Berlina mam 65 kg bagażu z tego podręczny 17 kg 2 radia plus laptop, następnego dnia o 1640 wylatujemy do Monachium i dalej do Windhoek stolicy Namibii. O 6,10 lądujemy, na całe szczęście wszystkie bagaże wraz z nami, jesteśmy odebrani z lotniska i mamy 100 km do naszego miejsca zakwaterowania, po 5 km kończy się asfalt i pozostałe 95km kamienisto piaskową drogą docieramy na Farmę Heimat w środku buszu.

Dwa osły ciągną "dwa osły" (SP6IXF, DL2SL)

Jesteśmy bardzo mile przyjęci przez właścicieli farmy Rainera i Marianne Seifart, i mimo zmęczenia po całonocnej podróży rozpocząłem poszukiwanie materiału na maszty, jest wszystko pełen asortyment rur stalowych ,spawarka, dobrze wyposażony warsztat. Rainer spawa dwie wybrane rury na maszt, pod TH3 a ja skręcam antenę. Szukam cienia gdyż słońce używa sobie na mojej białej zimowej skórze +35oC w cieniu. Godzina 13:40 UTC(15:40 lokalnego) 14,21,28 uruchomione, propagacja tylko na 10m, pierwsze wywołanie CQ V51/SP6IXF i zgłasza się F5VU 13:42, do końca dnia mam logu 200 QSO, można się wyspać.

Na drugi dzień zanim słońce zaczęło dokuczać rozwieszona jest delta i ustawiona jest antena na 6m. Sprawdzam 6m w godzinach .dopołudniowych wszystkie kierunki martwe, poziom zakłóceń atmosferycznych wysoki, na KF również. Rainer zaprasza nas na wycieczkę po buszu , podstawiony jest wspaniały Ford z roku 1950, 2,5 godziny trwa objazd jego farmy 5 tys.ha, cierniste krzaki , niskie drzewa, białe wapienne kamienie i czerwony piasek od czasu do czasu dzikie zwierzę.

Garbus bez garba i ja

Najciekawsze zostało w pokoju TS450 i IC706 oraz możliwość pracy pod znakiem V5. Peter DL3SL woli poznawać uroki czerwonej ziemi w czym mu nie przeszkadzam, ja eter. Po południu włączam radio S-met stoi na 0 żadnych zakłóceń tylko słychać stacje. Włączam komputer i o zgrozo na wszystkich pasmach S6, jedyna nowa rzecz to klawiatura była lekka i zgrabna po odłączeniu wszystko wraca do normy, poza komfortem logowania.

Na trzecie dzień jesteśmy zaproszeni na spotkanie farmerów, zabudowania właściciela znajdują się na szczycie góry, a wokół jego 25 tys. hektarów. Jednym z punktów spotkania jest omówienie budowy przemiennika UKF do łączności pomiędzy farmerami wieczór spędzamy przy piwie i pieczonej antylopie.

Ja na dachu

Każdego dnia sprawdzam 6m ,otwarcia są w godzinach zachodu słońca otwiera się rejon morza śródziemnego, 4X, SV, F . 21 lutego 6m otwiera się ok. 16 UTC propagacja dociera do HB9,DL,OE, oraz cały rejon bałkanów jest dzień po zorzy , następne zorze słyszę 22 lutego żadnego otwarcia , 23 luty o 1255 odpowiadają mi dwie stacje z F i się zaczęło , bardzo mocno wołają F, G, GW, EI wraz z upływem czasu pojawiają się stacje z PA, DL, OZ, OK. i wreszcie SP.

Łączności przybywają w tempie 3-4 łączności na minutę, mimo moich próśb Włosi wołają bez opamiętania 9+30db, Ryszarda SP5EWY odbieram na trzy razy siedzą na nim 2 stacje włoskie, które są już od kilku dni w logu. Dużo radości ale pasmo powoli się zamyka, wracam na KF.

Następnego dnia w czasie śniadania rozmawiamy na temat anten które są zamontowane ~3 m nad blaszanym dachem, w buszu było by im lepiej. Reiner w niezrozumiałym nam języku rozmawia z dwoma czarnymi tubylcami, biorą taczkę, cement i łopaty, będzie nowy maszt. 15 metrów od domku, zabetonowana jest podstawa i winda do podnoszenia, 12 metrów masztu z rur stalowych czeka na związanie betonu. Przenosimy anteny, minął ponad tydzień od przyjazdu, można powiedzieć, że wiem co gdzie i kiedy. Ok 6 UTC 14MHz W6, W7, VE 6 propagacja ok. 40 minut silnie i krótko, śniadanie i po śniadaniu anteny na LP w kierunku JA i taka sama historia ~30 - 40 minut Japonia potem kilka HL, DS i trzeba się obracać na EU.

Własciciel farmy Reiner pomaga założyć rotor
(sznurek do obracania)

Dzień do dnia podobny. W międzyczasie wyjazd na dwa dni do Windhoek , na ulicach pustki nikt nie parkuje samochodów, pozostawiony samotnie zmienia właściciela, płoty zwieńczone drutami rozpostartymi na izolatorach zasilane WN a nad tym zwoje drutu kolczastego. Broń palną mogą posiadać tylko biali mieszkańcy Namibii, rodzaj jest obojętny.

Wracamy do buszu tj.na farmę tu nie ma drutów kolczastych, pod napięciem tylko anteny. Początek marca i ARRL Dx Contest będąc ciekawym mnożnikiem dla stacji W i VE biorę udział w zawodach mając nadzieję na dobrą zabawę, rzeczywistość jest zgoła inna, obserwuję zaciekłą walkę NA z EU a na mnie i wołającego 5kHz obok PW0T nikt nie obraca anteny, giniemy w tłumie europejsko -amerykańsko-kanadyjskim. Jedynie 10 m daje możliwość znalezienia stosunkowo wolnego kanału w okolicach 28.800 i po kilku minutach wołanie CQ zaczyna się zabawa, rate w przedziale 220-280, lecz propagacja nie trwa wiecznie. Zawody przechodzą do historii, dni mijają coraz szybciej.

Anteny w buszu

W czwartek 7.03 o godzinie 1246 UTC zapisuję ostatnie QSO, demontaż anten, pakowanie i następnego dnia powrót do Europy. We Wrocławiu jestem 9.03 o 100, bagaże docierają 11.03 wieczorem.

W okresie od 15.02 do 07.03 przeprowadziłem 8664 QSO w tym 846 QSO ze stacjami polskimi , na 6m wpisałem do logu 692 stacje z 48 krajów w tym 38 polskich.

TH3 Junior w buszu

Kończąc opis swojej przygody chciałbym podziękować mojej rodzinie za wyrozumiałość , kolegom SP6ASD,SP6AZT,SP6CDK,SP6DNS,SP3GEM,SP8NR za pomoc w przygotowaniu wyjazdu oraz wszystkim tym którzy mieli ochotę nawiązać ze mną łączność.

73! Janusz SP6IXF

Clickable Image Comment Comment

16-04-2002
Strona przygotowana przez SP3DWQ