W rok po tsunami...

Tekst i zdjęcia:  Henryk  SMØJHF


Nie pisałem tu wcześniej o mojej wizycie w Indiach w grudniu 2004 i styczniu 2005 bo nie miała ona żadnego akcentu związanego z zawodami radioamatorskimi. Poza tym straciłem trochę ochotę do podróży, radia i pisania o tym. Tsunami 26 grudnia 2004 przeżyłem w Indiach, w mieście Chennai. Bliski kontakt ze śmiercią zawsze wpływa na ludzi. Tym bardziej, że kilka miesięcy wcześniej, we wrześniu 2004, cudem uniknąłem własnej śmierci - patrz  "Biuletyn Nr 4" zamieszczony na stronie autora   (dop. SP3DWQ) - w Polsce.

Akcja ratownicza w mieście Chennai bezpośrednio po tsunami 26 grudnia 2004


Plaża w mieście Chennai zaraz po pierwszej fali tsunami 26 grudnia 2004.


W Indiach byłem pierwszy raz w 2002 roku i przed następną wizytą w tym bardzo ciekawym kraju postanowiłem postarać się o licencję radioamatorską. Zabiera to sporo czasu i dopiero pod koniec roku 2004 otrzymałem z Delhi znak wywoławczy VU3HKE.

Intuicja podsunęła mi Chennai na wschodnim wybrzeżu południowych Indii. Poleciałem tam na początku grudnia 2004. Po paru dniach aklimatyzacji zadzwoniłem do kilku lokalnych radioamatorów. Najbardziej interesującym na "pierwszy ogień" wyglądał Gopal, VU2GMN. Ma niezłe anteny i nowoczesną stację, ma u siebie węzeł sieci Echolink i wyjście na 144 MHz, jest też członkiem zarządu indyjskiego związku Amateur Radio Society of India. Poza tym jest gościnny. Wspomniał, że właśnie kilka dni temu odwiedziła go Bharathi, VU2RBI w drodze na wyspy Andamany w ramach tzw. ekspedycji dx-owej. Na Andamany można polecieć albo z Kolkata (dawna Calcutta) albo właśnie z Chennai (dawny Madras).

Od mniej więcej 10 lat można odwiedzać ten rejon Indii. Wyspy Andamany i Nikobary są chronione z dwóch powodów - baz wojskowych i tubylczej ludności. Obcokrajowcy mogą wjeżdżać tu za zezwoleniem lokalnej administracji wydawanym na lotnisku w Port Blair. Duża część turystów to młodzi ludzie z Europy, podróżujący z plecakiem, czasami z gitarą. Mieszkają tygodniami na małych wysepkach, w bardzo prymitywnych warunkach i niewielkim kosztem. Ja zatrzymałem się w drogim hotelu w Port Blair. Drogi, to znaczy kosztował chyba 25 dolarów za noc.

Hotel Sinclair's, w którym zatrzymało się kierownictwo ekspedycji VU4RBI / VU4NRO, był jeszcze droższy ale wcale nie lepszy od mojego. Poszedłem odwiedzić ekspedycję. Przywitał mnie kierownik, Mr Suri, VU2MY. Na wstępie opowiedział jak trudno było zorganizować tę ekspedycję i nawet on sam nie otrzymał licencji na nadawanie. Na ostatnim piętrze hotelu mieszkała Bharathi i nadawała pod znakiem VU4RBI. W pokoju obok mieszkał Charles, K4VUD. Na dachu hotelu stała kilkuelementowa wielopasmowa antena kierunkowa i widziałem jakieś drutowe anteny nisko nad dachem.

Bharathi, VU2RBI w hotelu Sinclair's w Port Blair nadaje pod znakiem VU4RBI
kilka dni przed trzęsieniem ziemi w grudniu 2004.


Kierunkowa antena używana przez Bharathi, VU4RBI.
Dach hotelu Sinclair's w Port Blair.


Następnego dnia zostałem zaproszony do udziału w pokazie na temat co to jest radioamatorstwo zorganizowanym przez Mr Suri, VU2MY dla lokalnej ludności. Ustawiono tymczasową stację amatorską w Centrum Nauki i urządzono pogadankę. Bardzo dobra inicjatywa i uważam, że każda ekspedycja powinna mieć taki misjonarski program.

W Centrum Nauki w Port Blair na wyspach Andamanach
- pokazowa stacja radioamatorska obsługiwana przez ekipę stacji VU4NRO.


Bharathi, VU2RBI a za nią Charles, K4VUD - oficjalny fotograf ekspedycji na Andamany
w Centrum Nauki w Port Blair w czasie pokazu dla publiczności na temat radioamatorstwa.

Po prawej stronie widać pudełko sterujące antenę StepIR, którą zainstalowano tymczasowo
w Centrum Nauki ale nie używano w czasie normalnej pracy ekspedycji.


Przez następne dni zwiedzałem okolice Port Blair i sąsiednie małe wyspy. Dzień przed powrotem na kontynent pojechałem do lokalnej Politechniki, gdzie zainstalowana była stacja VU4NRO. Anteny znalazłem bez trudu, po kablach antenowych doszedłem do pomieszczenia gdzie mieściła się stacja... ale mogłem popatrzeć na nią tylko przez dziurkę od klucza bo było zamknięte a nikogo tam nie było. Czekałem godzinę ale nikt nie potrafił mi powiedzieć kiedy operatorzy, a było ich co najmniej trzech, wrócą.

W sobotę 25-go grudnia pojechałem na lotnisko wcześnie i łudziłem się, że gdy oddam walizkę to będę mógł na kilka minut pojechać ponownie do Politechniki, która leży bardzo blisko lotniska. Nie pierwszy raz przekonałem się jak bardzo źle jest w Indiach wszystko zorganizowane. Na lotnisku jest więcej personelu niż pasażerów ale walizki nie ma gdzie zostawić a po oddaniu jej do załadowania na samolot nie można nawet przejść do innej hali a co dopiero wyjść z lotniska.

Organizacja tej ekspedycji była oczywiście zgodna z ogólnym duchem organizacji całego kraju. Najważniejsza jest hierarchia, mimo tego, że Indie nazywa się największą demokracją świata. Jest to oczywista bzdura bo większość społeczeństwa nie ma żadnego wpływu ani na swój los ani na politykę kraju. Faktem który pozwolił na to, że ekspedycja na Andamany doszła do skutku to dojście do władzy Partii Kongresowej. Przywódczyni tej partii ma radioamatorski znak wywoławczy ale to zupełnie nie świadczy o jej zainteresowaniu naszym hobby. Partia ta znana jest głównie z wielu dużych afer korupcyjnych.

Organizacja, która zrealizowała ekspedycję to National Institue for Amateur Radio w mieście Hyderabad. Dewizą tej organizacji jest robić dużo szumu i pieniędzy, natomiast umiejętności i wiedza są nieważne - ważne są pozory i wpływowe osobistości na fotografiach. NIAR ma duży budżet ale niewielką wiedzę i co najgorsze, nie chce tej wiedzy poszerzyć. Ogólnie stosunek władz do radia i radioamatorstwa jest w Indiach na poziomie z okresu Drugiej Wojny Światowej. Otrzymanie zezwolenia radioamatorskiego jest bardzo skomplikowaną operacją pomimo tego, że przeciętny obywatel ma dostęp do telefonu komórkowego i internetu.

Kilka refleksji z ekspedycji na Andamany w grudniu 2004:

1.   logowanie - Bharathi zapisuje znaki wywoławcze w papierowym logu a obok stoi nowoczesny komputer, nieużywany...

2.   otwarcie na Europę a Charles, K4VUD pyta się "Dlaczego robisz Europę z anteną zwróconą na wschód ?"

3.   Bharathi prosi o podłączenie zestawu słuchawki-mikrofon (headset) do swojego radia Yaesu. Charles, K4VUD mówi "Ale dlaczego zabrałaś ze sobą zestaw przygotowany do ICOM-a ? To nie będzie działać bo te urządzenia mają inne rozwiązania techniczne."

4.   anteny umieszczone nisko nad dachami i blisko metalowych elementów pochłaniających energię.

5.   stacja VU4NRO - formalnie obsługiwana przez 4 operatorów - nadaje tylko sporadycznie choć jako jednostka DXCC, VU4 jest na szczycie listy poszukiwanych krajów.

6.   bezczelnością jest staranie się o pomoc finansową od klubów i organizacji z całego świata na tak źle przygotowaną wyprawę, zabrano ze sobą podobno 300 kg sprzętu - kilka radiostacji, wzmacniacze, anteny, komputery ale nie pomyślano o tym aby zabrać choć kilku doświadczonych operatorów, którzy jeszcze się znają na technicznej stronie radioamatorstwa.

7.   okazuje się, że tzw. oleju do głowy nie da się kupić lub załatwić poprzez koneksje w urzędach...

8.   kierownik ekspedycji Mr Suri VU2MY nie dostał zezwolenia na nadawanie i bardzo dobrze. Ten Bardzo Ważny Pan jest półgłuchy i wogóle nie bardzo wie o co chodzi w eterze. Z broszury poświęconej zasługom Mr Suri wynika, że jego największe osiągnięcia to działalność w związkach zawodowych w latach 60. i 70. oraz pozowanie do zdjęć z różnymi osobistościami.

Kierownik ekspedycji na Andamany - Mr Suri, VU2MY nadaje ze swojego pokoju w hotelu Sinclair's
pomimo tego, że nie miał zezwolenia.


Antena stacji VU4NRO po podniesieniu jej na trochę większą wysokość,
początkowo była na wysokości 3 metrów niemal dotykając metalowych zbiorników na wodę
ale na skutek interwencji Charles's, K4VUD podniesiono ją trochę.


Następnego dnia obudziło mnie w hotelu w Chennai trzęsienie ziemi. Chwilę wcześniej przerwało ono nadawanie Bharathi VU4RBI. W jej hotelu zgasło światło ale już było widno na zewnątrz. Po krótkim czasie uruchomili radiostację przy pomocy hotelowego generatora. Zniszczenia przez trzęsienie ziemi i falę tsunami były bardzo poważne szczególnie na południu archipelagu, na wyspach Nikobarach. Po kilku dniach wysłano ekipę VU4NRO właśnie tam. Informowali o zniszczeniach i jaka pomoc jest potrzebna. Super-tajne bazy marynarki wojennej zostały zmyte a łączność przestała działać. Nie tylko urzędy w Delhi ale także siły zbrojne Indii żyją rzeczywistością sprzed pół wieku. Nie wiedzą o satelitach i innych metodach obserwacji ? Nie potrafią zorganizować łączności lepszej niż Anglicy im to zostawili pół wieku temu ?

Przypomina mi się jeden znajomy, który pracował w jakimś tajnym instytucie koło Warszawy i w latach 80-tych i chciał odwiedzić krewnych na Zachodzie...
Odmówiono mu zgody na wyjazd ze względu na miejsce pracy.
Argumentował - "przecież u nas w instytucie wogóle się nic nie robi...".
Dostał odpowiedź - "To też jest tajne, że się nic nie robi..."

Przez tydzień włóczyłem się po śmierdzącym Chennai. Oprócz naturalnych smrodów ze stert śmieci, moczu i kału na ulicach (przystanek autobusowy można poznać z zamkniętymi oczyma bo ludzie czekając na autobus sikają tam) doszły dymy kremowanych zwłok ofiar tsunami. Mój plan przewidywał pojechać lądem na południe i dotrzeć do miasta Trivandrum, skąd miałem powrotny lot, ale całe wybrzeże Tamil Nadu (stan Indii) było zniszczone na tyle, że turystyczna podróż byłaby niewesoła.

Odwiedziłem ponownie Gopala, VU2GMN, który spędzał wiele godzin przy radiostacji. Był w stałym kontakcie z Bharathi oraz z innymi radioamatorami, którzy przekazywali informacje o skutkach tsunami do władz lokalnych i centralnych.

Gopal, VU2GMN w mieście Chennai, zmęczony kilkudniowym siedzeniem przy radiostacji
i przekazywaniem informacji o skutkach tsunami


Spotkałem też Devadasa, VU2DH, którym ma skromniejszą stację ale wiele zapału. Lokalny klub zorganizował też spotkanie robocze na temat gotowości radioamatorów w przypadkach katastrof lub kataklizmów i Devadas, VU2DH zaprosił mnie tam. Dobrze, że radioamatorzy próbują coś zorganizować nie czekając na zalecenia i polecenia odgórne. Pewnie by się nie doczekali.

Devadas, VU2DH przy swojej radiostacji w mieście Chennai tydzień po tsunami 26 grudnia 2004.


Spotkanie lokanych radioamatorów w mieście Chennai w Indiach tydzień po tsunami 26 grudnia 2004


Irytujący był widok miasta Chennai z setkami policjantów ustawionych wzdłuż wielokilometrowej plaży. Zadaniem ich było nie pozwalać wchodzić na plażę "bo może przyjść następna fala". Ktoś, kto wydał taki rozkaz nie wie, że najpierw musi być trzęsienie ziemi aby powstała fala tsunami.

Po tygodniu pobytu w Chennai poleciałem na zachodnie wybrzeże do miasta Cochi (dawny Kochin) w stanie Kerala, a potem drogą lądową, brzegiem Morza Arabskiego, dojechałem do Trivandrum. Zatrzymałem się też na kilka dni w uroczej miejscowości Varkala. Mieszkałem w bambusowej chatce na skarpie kilkanaście metrów od morza. Znalazłem chętnego do wejścia na pobliską palmę i zawieszenia pionowego drutu, którego używałem jako anteny. Problemem było spadające napięcie w sieci o zachodzie słońca gdy propagacja robiła się ciekawa a włączano oświetlenie - radio przestawało działać.

Moje QTH i antena ukośnie schodząca z palmy do bambusowej chatki w Varkala na zachodnim wybrzeżu Indii.
Na tej antenie zrobiłem QSO z SP7GIQ na 3,5 MHz.


Z Varkala niemalże widać wyspy Lakkadiwy (obecna nazwa Lakshadweep), które mają przydzielony prefix VU7. Ale z niewiadomych powodów jest niemal niemożliwością otrzymać zezwolenie na radioamatorskie nadawanie stamtąd.

Varkala w stanie Kerala na zachodnim wybrzeżu Indii. To moje QTH przez kilka dni stycznia 2005.
W oddali wyspy Lakshadweep (VU7), mniej więcej 250 km na zachód...


W Kerala nie odwiedzałem radioamatorów ale mam zamiar pojechać właśnie w te okolice gdy będę się wybierał ponownie do Indii i wtedy postaram się spotkać lokalnych nadawców.

Autor artykułu w Port Blair 2 dni przed tsunami,
zdjęcie zrobione samowyzwalaczem po kąpieli w basenie z morską wodą.
Po wizycie w muzeum fauny morskiej trzeba by być śmiałkiem aby kąpać się w morzu.



tekst i zdjęcia:

Henryk Kotowski SMØJHF
26 grudzień 2005
Copyright 2006



05-01-2006    SP3DWQ