Contest: RU contest | SM3CER Contest Service | Contesting.com | WA7BNM Contest Calendar



Jak "załatwić" zawody ?

Ostatnie tygodnie 2005 i początek roku 2006 były dla mnie bardzo intensywne ze względu na zajęcia w QRL. Codziennie kilkanaście godzin pracy.

Miałem tego serdecznie dosyć. Zawsze w takich chwilach najlepszym odpoczynkiem od codziennych obowiązków jest krótkofalarstwo, a jeśli można wystartować w zawodach to już w ogóle daje całkowitą odskocznię od codzienności.

Pierwszy tydzień stycznia daje możliwośc contestowego wyżycia się: ARRL RTTY Roundup. Popularne zawody, dużo uczestników, dużo stacji z USA i Kanady. Do tego sam jestem pasjonatem zawodów RTTY, a ARRL RTTY RU startowałem wielokrotnie z klubu (mamy kilka dyplomów). Jednym słowem wymarzona sytuacja. Termin 7 - 8 styczeń 2006 mam wolny, zawody trwają od 18:00 UTC w sobotę do 24:00 UTC w niedzielę (30 godzin), a zatem nie jest to totalnie wyczerpujący contest.

Postanawiam wystartować. Dzwonię do Krzysztofa SP7GIQ z pytaniem, czy można by wykorzystac jego stację. Kiedy na jesieni wieszaliśmy beverage, sam zasugerował, że gdyby zdarzyły się jakieś zawody... Okazuje się, że wystartować można. A zatem w sobotę przed południem stawiam się w QTH Krzysztofa.

Krzysiek jest zajęty w QRL. Zostawia mnie w QTH, a ja przystępuję do przygotowań. Na początek trochę pracy na kratownicy przy antenie z pasma 40m - problem z feeder'em. Generalnie jest zimno, ale świeci słońce, więc chłód nie jest specjalnie odczuwalny. A za to jakie piękne zimowe widoki... Załączam zdjęcia wykonane z kratownicy. Godzina pracy i antena działa. Dalej już tylko przygotowanie stacji, konfiguracja programu WriteLog, okablowania itd. Na kilka godzin przed zawodami jestem przygotowany. Idę spać. Odpoczynek na pewno przyda się przed pracą przy stacji w nocy. Jak na razie wszytko idzie dobrze.

Na ponad godzinę przed zawodami Krzysiek przyjeżdża z QRL i podłączamy PA. Dajemy czas na rozgrzewkę. W tym czasie przy kawie rozmawiamy, że wyższe pasma szybko "zdychają", że ledwie nadejdzie zmrok, a już nic nie słychać. Taka np. "dwudziestka" - ledwo zrobi się ciemno i cisza. Taka to już jest ta propagacja - kapryśna, niepokorna i zawsze chodzi swoimi drogami.

OK... podłączamy PA. Robimy test. Nie działa. Pozostała niespeła godzina do rozpoczęcia zawodów. Kilka prób - nadal nie działa. Wczoraj działał - dzisiaj nie działa. Prawa Murphy'iego zaczynają dawać znać o sobie. Podłączamy drugie PA. Może trudno w to uwierzyć - nie działa. Znowu kilka prób. Nic z tego. Początek zawodów za kilka minut. Nic to - jest kategortia Low Power.

Zaczynam na Low Power Zaczynam od pasma 40 metrów. Tempo raczej umiarkowane. W miedzyczasie Krzysiek znajduje problem i naprawia PA. Przełączam się na High Power. Stopniowo pojawiają się stacje z USA. Quad od "czterdziestki" jest odwórcony na JA, a zatem włączam sterownik obrotnicy i próbujemy obrócić antenę na USA. Wskazówka kierunku twardo stoi w miejscu. Zero ruchu. Krzysztof robi nocną wycieczke na kratownicę - Murphy'ego tam nie odnajduje, ale antena nadal się nie obraca. Słychac Stany i Kanadę, a 4el Quad jest zwrócony na JA. Pozostaje walka na antenach Inverted V od 40m.

Krzysiek zostawia mnie na stacji i jedzie do domu. Ja walczę. Jest ok 22:30 UTC - postanawiam przejść na 80m. Wcześniej nie schodziłem z 40m - w ARRL RTTY RU mnożnik liczy sie tylko raz, a za każde QSO jest 1 punkt (niezależnie od pasma). Na czterdziestce "żarło", nie było więc sensu zmieniać pasma. Jednakże tchnięty jakimś wewnętrznym przeświadczeniem przed wciśnięciem przycisku z napisem "3.5" w moim TRX, najpierw wciskam "14". Kilka słów wyrywa mi się z gardła, ale nie do powtórzenia tutaj: 20m chodzi sobie jakby nigdy nic. Słychać, że to już końcówka propagacji, ale pasmo ewidentnie "żyje". Przed przejściem na 80m, robię na dwudziestce kilkadziesiąt łączności: USA/VE i Karaiby. Dlaczego tutaj nie zajrzałem wcześniej? A tak... miało nie być propagacji.

Na szczęście to był już prawie koniec kłopotów... Później już wszystko działało. Walczyłem w nocy na 80 i 40m. Krzyśkowe Inverted V na 40 okazały się bardzo skuteczne - w pewnym momencie przez kilkanaście minut miałem rate ponad 122 QSO na godzinę ze stacjami USA/VE - bardzo przyzwoity jak na RTTY. Nie wspomnę już o antenie nadawczej z 80m i systemie odbiorczych beverage. Po prostu poezja...

Zawody trwają. W niedzielę rano i w ciągu dnia walczę w kierunku wschodnim na 20 i 15m i coraz częsciej kręcę gałką VFO w poszukiwaniu mnożników. Wszystko idzie normalnie.

Mija niedziela i stopniowo na 40m pojawia się propagacja na JA. Antena cały czas strzela w tamym kierunku. Ale stacji z Japonii nie jest zbyt wiele. Nagle okazuje się, że Murphy chyba na dobre opuścił okolice Krzyśkowego QTH i czterdzestkowy Quad zaczyna się obracać. W ostatnich godzinach zawodów Quad jest skierowany na USA. To daje dobry rate i nowe mnożniki. 24:00 UTC zawody się kończą. Po 30 godzianch contestowej walki idę spać. Wynik mam całkiem dobry:

Pasmo QSO Stany Pr.VE DXCC
80m287928
40m4489138
20m59527416
15m490010
10m0000
Razem137945772

Jestem zadowolony ze startu i wyniku. W poniedziałek (na szczęście miałem tego dnia urlop), spokojny i odprężony wracam do domu.

Epilog

W poniedziałek wieczorem zaczynam śledzić e-mail reflektor 3830. Lektura jednego ze zgłoszeń mocno mąci mój spokój i zadowolenie. Wchodze na stronę internetową ARRL, sprawdzam regulamin... Tak - to właśnie te zawody! To właśnie w tych zawodach można pracować maksymalnie 24 godziny i jest OBOWIĄZKOWE 6 godzin przerwy. Przecież wiedziałem... Coż... zawsze można zgłosić dziennik w "kategorii" Checklog. I tak też zrobiłem.

Dla mnie z tego wszystkiego wypływa kilka contestowych nauk. Może dla innych też będą pożyteczne, więc podzielę się nimi w tym miejscu:

73! Tomek SP5UAF



Powrót







POLECAMY
SP EmCom Łączność Kryzysowa PZK
Amatorska Radiokomunikacja Satelitarna
Zawody Zielonogórskie
Nowe emisje cyfrowe
Lokalizacje radiostacji lubuskich
Lubuskie przemienniki